Teleturniej Milionerzy. Gra o 64 tys. zł. Hubert Urbański zadaje pytanie:
- Teraz panie Krzysztofe gra o wysoką stawkę - 64 tysiące! Pytanie brzmi: Ile razy w miesiącu zdradza pana żona?
- Hmmm... no nie wiem... Chyba poproszę o opinę publiczności...
- A może wystarzczy telefon do przyjaciela?...
- Kochanie, te ziemniaki jakos dziwnie smakuja.... umylas je przed
zagotowaniem ?
- Tak, kochanie, nawet wyszorowalam szczoteczka i mydlem....
zagotowaniem ?
- Tak, kochanie, nawet wyszorowalam szczoteczka i mydlem....
Wybiega zajączek na polane i z gniewem pyta:
- Kto zabił mojego synka?!
Podnosi się niedźwiedź:
- Ja. A bo co?
- A nic....nic....należało się smarkaczowi.
- Kto zabił mojego synka?!
Podnosi się niedźwiedź:
- Ja. A bo co?
- A nic....nic....należało się smarkaczowi.
Wypadek
List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadesłany do zakładu ubezpieczeń jako odpowiedź na prośbę o udzielenie bliższych informacji dotyczących okoliczności wypadku:
Szanowni państwo!
W raporcie z wypadku jako przyczynę wypadku podałem: "próba samodzielnego wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, że powinienem podać pełniejsze wyjaśnienie. Sadze, że poniższe szczegóły będą wystarczające. Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego budynku. Kiedy zakończyłem pracę, stwierdziłem, że mam ponad 150 kilogramów cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na dół pojedynczo, lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku przytwierdzonym do ściany na trzecim piętrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole wszedłem na dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowaną cegłami. Potem zszedłem na dół i odwiązałem linę, a następnie, trzymając ją mocno, zacząłem powoli opuszczać 150-kilowy ciężar. W raporcie o wypadku napisałem, że ważę 80 kilogramów. Możecie sobie Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do góry - straciłem orientację, nie puściłem jednak liny. Nie muszę dodawać, że ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie drugiego piętra spotkałem się z opadającą beczką - to tłumaczy pękniętą czaszkę oraz złamany obojczyk. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie weszły w blok. Na szczęście pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal trzymać mocno linę pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z cegłami uderzyła o ziemię. W wyniku uderzenia jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona cegieł beczka ważyła już tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja ważę 80 kilogramów, więc w tej sytuacji zacząłem gwałtownie spadać, i w połowie drugiego piętra ponownie spotkałem się z beczką, która tym razem wznosiła się do góry. W efekcie mam pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóźniło mój upadek na tyle, że odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos cegieł - złamane tylko trzy żebra. Z przykrością musze stwierdzić, że gdy leżałem obolały na cegłach, nie mogłem wstać, ani się poruszać, a ponadto przestałem trzeźwo myśleć i puściłem linę. Pusta beczka ważąca więcej niż lina, spadla na dół i połamała mi nogi. Mam nadzieje, że udzieliłem Państwu wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej sprawie. Teraz już Państwo zapewne rozumieją, w jakich okolicznościach wydarzył się mój wypadek.
List osoby poszkodowanej w wypadku przy pracy, nadesłany do zakładu ubezpieczeń jako odpowiedź na prośbę o udzielenie bliższych informacji dotyczących okoliczności wypadku:
Szanowni państwo!
W raporcie z wypadku jako przyczynę wypadku podałem: "próba samodzielnego wykonania pracy". W liście stwierdzili Państwo, że powinienem podać pełniejsze wyjaśnienie. Sadze, że poniższe szczegóły będą wystarczające. Jestem z zawodu murarzem. W dniu wypadku pracowałem sam na dachu nowego, trzypiętrowego budynku. Kiedy zakończyłem pracę, stwierdziłem, że mam ponad 150 kilogramów cegieł porozrzucanych wokoło. Zdecydowałem nie znosić ich na dół pojedynczo, lecz spuścić je na dół w beczce, używając liny na bloku przytwierdzonym do ściany na trzecim piętrze budynku. Po zabezpieczeniu liny na dole wszedłem na dach i zawiesiłem na niej beczkę załadowaną cegłami. Potem zszedłem na dół i odwiązałem linę, a następnie, trzymając ją mocno, zacząłem powoli opuszczać 150-kilowy ciężar. W raporcie o wypadku napisałem, że ważę 80 kilogramów. Możecie sobie Państwo wyobrazić, jak duże było moje zaskoczenie nagłym szarpnięciem do góry - straciłem orientację, nie puściłem jednak liny. Nie muszę dodawać, że ruszyłem do góry w raczej szybkim tempie, po ścianie budynku. W połowie drugiego piętra spotkałem się z opadającą beczką - to tłumaczy pękniętą czaszkę oraz złamany obojczyk. Zwolniłem trochę z powodu beczki, ale kontynuowałem gwałtowne wciąganie, nie zatrzymując się, aż kostki mojej prawej ręki nie weszły w blok. Na szczęście pozostałem przytomny i byłem w stanie nadal trzymać mocno linę pomimo bólu i ran. W tym samym czasie beczka z cegłami uderzyła o ziemię. W wyniku uderzenia jej dno pękło, a zawartość wypadła. Pozbawiona cegieł beczka ważyła już tylko 25 kilogramów. Przypominam, ze ja ważę 80 kilogramów, więc w tej sytuacji zacząłem gwałtownie spadać, i w połowie drugiego piętra ponownie spotkałem się z beczką, która tym razem wznosiła się do góry. W efekcie mam pęknięte kostki i rany szarpane nóg. Spotkanie to opóźniło mój upadek na tyle, że odniosłem mniej obrażeń przy upadku na stos cegieł - złamane tylko trzy żebra. Z przykrością musze stwierdzić, że gdy leżałem obolały na cegłach, nie mogłem wstać, ani się poruszać, a ponadto przestałem trzeźwo myśleć i puściłem linę. Pusta beczka ważąca więcej niż lina, spadla na dół i połamała mi nogi. Mam nadzieje, że udzieliłem Państwu wyczerpujących odpowiedzi potrzebnych do zakończenia postępowania w mojej sprawie. Teraz już Państwo zapewne rozumieją, w jakich okolicznościach wydarzył się mój wypadek.
Euro 2012 - pierwsze mistrzostwa, które się nie odbędą.
Pewna kobieta podczas spowiedzi mowi do swojego spowiednika :
- Ojcze, mam pewien problem. Otoz mam w domu dwie gadajace papugi, samiczki,
ale nie wiem czemu tak strasznie bluznia.
- A co takiego mowia? - zapytal ksiadz. Kobitka na to :
- W kolko powtarzaja : - Czesc, jestesmy dziwkami, chcecie sie zabawic ?
Ojciec zaniepokojony mysli, mysli, az w koncu mowi :
- Ja tez mam w domu dwie gadajace papugi, samce, tylko ze moje calymi dniami czytaja Pismo Swiete
i odmawiaja rozaniec. Przyprowadz swoje papugi do mnie, wpuscimy je do jednej klatki i wtedy
moje papuzki oducza twoje mowic tak brzydko.
Kobieta sie zgodzila i na drugi dzien przyprowadzila swoje nieznosne papugi do ksiedza.
Wpuscili je do klatki. Ptaki popatrzyly na nowe towarzystwo i po chwili odezwaly sie papugi - kobiety :
- Czesc, jestesmy dziwkami, chcecie sie zabawic ? Papugi ksiedza podniosly oczy znad Biblii,
popatrzyly sie na siebie i jedna mowi :
- Odloz te ksiege bracie. Nasze modly zostaly wysluchane !
- Ojcze, mam pewien problem. Otoz mam w domu dwie gadajace papugi, samiczki,
ale nie wiem czemu tak strasznie bluznia.
- A co takiego mowia? - zapytal ksiadz. Kobitka na to :
- W kolko powtarzaja : - Czesc, jestesmy dziwkami, chcecie sie zabawic ?
Ojciec zaniepokojony mysli, mysli, az w koncu mowi :
- Ja tez mam w domu dwie gadajace papugi, samce, tylko ze moje calymi dniami czytaja Pismo Swiete
i odmawiaja rozaniec. Przyprowadz swoje papugi do mnie, wpuscimy je do jednej klatki i wtedy
moje papuzki oducza twoje mowic tak brzydko.
Kobieta sie zgodzila i na drugi dzien przyprowadzila swoje nieznosne papugi do ksiedza.
Wpuscili je do klatki. Ptaki popatrzyly na nowe towarzystwo i po chwili odezwaly sie papugi - kobiety :
- Czesc, jestesmy dziwkami, chcecie sie zabawic ? Papugi ksiedza podniosly oczy znad Biblii,
popatrzyly sie na siebie i jedna mowi :
- Odloz te ksiege bracie. Nasze modly zostaly wysluchane !
Mąż do żony:
- Słuchaj! Jak nie będziesz jęczała podczas seksu, to słowo daję - rozwiodę
się z Tobą!
Żona wzięła to sobie do serca, ale na wszelki wypadek przy następnym stosunku pyta męża:
- Już mam jęczeć?
- Nie teraz. Powiem Ci kiedy i wtedy zacznij - tylko głośno.
Za jakiś czas mąż prawie w ekstazie:
- Teraz jęcz, teraz!!!
Żona:
- Olaboga!!!! Dzieci butów nie mają na zimę, ja w starej sukience chodzę, cukier podrożał...
- Słuchaj! Jak nie będziesz jęczała podczas seksu, to słowo daję - rozwiodę
się z Tobą!
Żona wzięła to sobie do serca, ale na wszelki wypadek przy następnym stosunku pyta męża:
- Już mam jęczeć?
- Nie teraz. Powiem Ci kiedy i wtedy zacznij - tylko głośno.
Za jakiś czas mąż prawie w ekstazie:
- Teraz jęcz, teraz!!!
Żona:
- Olaboga!!!! Dzieci butów nie mają na zimę, ja w starej sukience chodzę, cukier podrożał...
Jeśli jesteś taka sławna, to czemu zawsze na koncercie sala jest w połowie pusta?
- Jaka pusta?! Sprzedaje się dwa razy więcej biletów niż miejsc!
- No, ale twoje płyty się nie sprzedają...
- Jak nie? Mam dwie złote płyty i trzy platynowe... co z ciebie za fan, że tego nie wiesz?!
- Ja nie fan, ja ze skarbówki.
- Jaka pusta?! Sprzedaje się dwa razy więcej biletów niż miejsc!
- No, ale twoje płyty się nie sprzedają...
- Jak nie? Mam dwie złote płyty i trzy platynowe... co z ciebie za fan, że tego nie wiesz?!
- Ja nie fan, ja ze skarbówki.
Do seksuologa przychodzi para w podeszłym wieku.
- Czym mogę Państwu służyć?, pyta doktor. Starszy pan mówi,
- Czy Pan doktor niezechciałby popatrzeć jak odbędziemy stosunek?
Doktor spogląda na nich zaskoczony, ale wyraża zgodę.
Kiedy para skończyła, doktor mówi:
- Nie widzę żadnej nieprawidłowości w Państwa stosunku.
Para płaci za wizytę 50 zł i wychodzi. Identyczna sytuacja powtarza się przez kolejne parę tygodni.
Wreszcie doktor nie wytrzymuje i pyta:
- Co dokładnie chcecie znaleźć?
- Niczego nie chcemy znaleźć, Panie doktorze - odpowiada starszy pan.
Ona jest mężatką, więc nie możemy pójść do niej. Ja jestem żonaty, więc nie możemy pójść do mnie. W Holiday Inn każą płacić 90 zł, w Hiltonie 108. U Pana robimy to za 50, z czego kasa chorych zwraca mi 43.
- Czym mogę Państwu służyć?, pyta doktor. Starszy pan mówi,
- Czy Pan doktor niezechciałby popatrzeć jak odbędziemy stosunek?
Doktor spogląda na nich zaskoczony, ale wyraża zgodę.
Kiedy para skończyła, doktor mówi:
- Nie widzę żadnej nieprawidłowości w Państwa stosunku.
Para płaci za wizytę 50 zł i wychodzi. Identyczna sytuacja powtarza się przez kolejne parę tygodni.
Wreszcie doktor nie wytrzymuje i pyta:
- Co dokładnie chcecie znaleźć?
- Niczego nie chcemy znaleźć, Panie doktorze - odpowiada starszy pan.
Ona jest mężatką, więc nie możemy pójść do niej. Ja jestem żonaty, więc nie możemy pójść do mnie. W Holiday Inn każą płacić 90 zł, w Hiltonie 108. U Pana robimy to za 50, z czego kasa chorych zwraca mi 43.
- Ile kosztuje nocleg w tym hotelu?
- Na pierwszym piętrze 500 zł, na drugim 200, a na trzecim 100 zł.
- To poproszę pokój na trzecim piętrze.
- Przykro nam, nasz hotel jest jedno piętrowy.
- Na pierwszym piętrze 500 zł, na drugim 200, a na trzecim 100 zł.
- To poproszę pokój na trzecim piętrze.
- Przykro nam, nasz hotel jest jedno piętrowy.