W szpitalu leży pod tlenem umierający facet. Przychodzi do niego ksiądz, żeby go wyspowiadać. Przysiadł na jego łóżku i mówi:
- Tak, synu, powiedz mi ostatnie swoje grzechy.
- Ch..., ch...
- O przepraszam, widzę, że masz maskę tlenową. Więc masz tutaj kartkę, długopis i napisz. Facet napisał coś i zmarł. Ksiądz bierze kartkę i czyta: "Chamie zejdź z przewodu tlenowego...".
Lekcja Języka Polskiego. Jasio się zgłasza:
- Tak Jasiu? - pyta nauczycielka.
- Proszę Pani ten kolega co siedzi obok mnie zjeb*ł się.
Jasiu nie mówi się tak brzydko! można powiedzieć, że puścił bąka.
Chwila skupienia.
- Proszę Pani!! Ten kolega co wtedy puścił bąka, Znowu się zjeb*ł!
- Tak Jasiu? - pyta nauczycielka.
- Proszę Pani ten kolega co siedzi obok mnie zjeb*ł się.
Jasiu nie mówi się tak brzydko! można powiedzieć, że puścił bąka.
Chwila skupienia.
- Proszę Pani!! Ten kolega co wtedy puścił bąka, Znowu się zjeb*ł!
Idzie blondynka do sklepu RTV i AGD.
Sprzedawca mówi:
- Blondynkom nie sprzedajemy.
Wychodzi wkurzona.
Na drugi dzień przychodzi w peruce:
- Poproszę ten telewizor.
- Blondynkom nie sprzedajemy.
Wychodzi jeszcze bardziej wkurzona.
Na trzeci dzień przychodzi w peruce i w kapturze:
- Poproszę ten telewizor.
- Blondynkom nie sprzedajemy.
- Skąd pan wie, że jestem blondynką?
- Bo to mikrofalówka.
Sprzedawca mówi:
- Blondynkom nie sprzedajemy.
Wychodzi wkurzona.
Na drugi dzień przychodzi w peruce:
- Poproszę ten telewizor.
- Blondynkom nie sprzedajemy.
Wychodzi jeszcze bardziej wkurzona.
Na trzeci dzień przychodzi w peruce i w kapturze:
- Poproszę ten telewizor.
- Blondynkom nie sprzedajemy.
- Skąd pan wie, że jestem blondynką?
- Bo to mikrofalówka.
Przychodzi facet z mówiącym kotem do łowcy talentów. Gość ma zademonstrować zdolności kota, więc zadaje mu pytanie:
- Jak się nazywa drobny węgiel?
Kot odpowiada:
- Miał!
Potem facet pyta:
- Jaka jest forma czasu przeszłego
czasownika "mieć", w trzeciej osobie rodzaju męskiego?
Kot znowu odpowiada:
- Miał!
Łowca talentów wyrzuca obu na ulicę. Na ulicy kot wstaje, otrzepuje się i mówi:
-No co, kurde? Mówiłem nie wyraźnie?
- Jak się nazywa drobny węgiel?
Kot odpowiada:
- Miał!
Potem facet pyta:
- Jaka jest forma czasu przeszłego
czasownika "mieć", w trzeciej osobie rodzaju męskiego?
Kot znowu odpowiada:
- Miał!
Łowca talentów wyrzuca obu na ulicę. Na ulicy kot wstaje, otrzepuje się i mówi:
-No co, kurde? Mówiłem nie wyraźnie?
Blondynce zachorował mąż, więc zadzwoniła na pogotowie.
- Gdzie przyjechać? -pyta dyżurny.
Na Rozdziebrzyńskiego 6.
- Może to pani przeliterować?
Chwila ciszy... Po czym blondynka mówi:
- A co pan na to, że dociągnę go do Lipowej i tam go odbierzecie?
- Gdzie przyjechać? -pyta dyżurny.
Na Rozdziebrzyńskiego 6.
- Może to pani przeliterować?
Chwila ciszy... Po czym blondynka mówi:
- A co pan na to, że dociągnę go do Lipowej i tam go odbierzecie?
Idzie drogą Jurand ze Spychowa z wypalonymi oczami obciętym językiem.
Spotyka go chłop.
-Ktoś ty?
Jurand jęczy:
-Yyyy.
Chłop podchodzi bliżej.
-Jezus Maria! To ty, Jurandzie?
Jurand potwierdza:
-Yyyy
-A kto cię tak urządził?
Jurand na piersi robi ręka znak krzyża.
-Żartujesz! PCK?!
Spotyka go chłop.
-Ktoś ty?
Jurand jęczy:
-Yyyy.
Chłop podchodzi bliżej.
-Jezus Maria! To ty, Jurandzie?
Jurand potwierdza:
-Yyyy
-A kto cię tak urządził?
Jurand na piersi robi ręka znak krzyża.
-Żartujesz! PCK?!
Franek mowi do kolegi:
W niedzielę wybieram się z tesciową na gieldę staroci.
- A ile chcesz za nią dostac?
W niedzielę wybieram się z tesciową na gieldę staroci.
- A ile chcesz za nią dostac?
Zona do męza:
- Ach, jaki piękny dzien, az się chce odetchnąc pelną piersią!
- Trudno, oddychaj tym, co masz.
- Ach, jaki piękny dzien, az się chce odetchnąc pelną piersią!
- Trudno, oddychaj tym, co masz.
Nakladam na pana mandat w wysokosci 500 zl za obrazę urzędnika
panstwowego! Chce pan cos powiedziec?
- Chciec, to bym chcial, ale przy takich cenach...
panstwowego! Chce pan cos powiedziec?
- Chciec, to bym chcial, ale przy takich cenach...
Do przedszkola przyszedł Święty Mikołaj z wielkim wypchanym workiem.
Dzieci zobaczywszy Mikołaja zaczęły biec w jego stronę, cisząc się z prezentów jakie dostaną.
Mikołaj zaś zrzucił wór na podłogę ,wyjął z niego ogromny karabin maszynowy i zaczął strzelać do biegnących w jego stronę dzieci.
Krew się lała strumieniami,rączki i nóżki dzieci fruwały po pokoju.
W pewnym momencie Mikołaj przestał strzelać,a na środku pokoju można było zobaczyć stertę ciał maluchów.
Ze sterty ciał wyszedł Jasiu i zaczął uciekać.Mikołaj widząc to wyjął z worka bazukę wymierzył w chłopca i strzelił w niego. Znów krew się lała wnętrzności chłopca ściekały po ścianie.
I jaki z tego morał?
Mikołaj trafia do wszystkich dzieci.
Dzieci zobaczywszy Mikołaja zaczęły biec w jego stronę, cisząc się z prezentów jakie dostaną.
Mikołaj zaś zrzucił wór na podłogę ,wyjął z niego ogromny karabin maszynowy i zaczął strzelać do biegnących w jego stronę dzieci.
Krew się lała strumieniami,rączki i nóżki dzieci fruwały po pokoju.
W pewnym momencie Mikołaj przestał strzelać,a na środku pokoju można było zobaczyć stertę ciał maluchów.
Ze sterty ciał wyszedł Jasiu i zaczął uciekać.Mikołaj widząc to wyjął z worka bazukę wymierzył w chłopca i strzelił w niego. Znów krew się lała wnętrzności chłopca ściekały po ścianie.
I jaki z tego morał?
Mikołaj trafia do wszystkich dzieci.